Pociąg do Sigishoary odjeżdża o 7:30 (bilet 12,40 RON/os),a na miejscu ma być o 9:59. Jeszcze nam się nie zdarzyło nigdzie dojechać o czasie, więc raczej się nie bierzemy sobie tych informacji do serca.Część drogi jadą z nami Cyganie z całym swym dobytkiem-od krzesła przez siaty z ubraniami po komputer (właściwie stacje dysków). Do naszego przedziału wchodzi konduktor i zamyka go, żeby nam nie przeszkadzali, kiwając z dezaprobatą głową i pytając, skąd jesteśmy. Reakcja jest krótka: wskazuje w ich stronę i mówi: "Antonescu,Hitler i baaach" imitując wybuch... Taki właśnie jest stosunek Rumunów do Cyganów.
Dojeżdżamy oczywiście z opóźnieniem ok. półgodzinnym. Od razu sprawdzamy pociąg do Kluża. Pierwotny plan jest taki, żeby zostać na noc w Sighisoarze,a jutro uderzyć do Kluża, ale próbujemy znaleźć jeszcze na dzisiaj transport, bo Sighisoara nie jest zbyt duża i zwiedzanie jej zajmie co najwyżej parę godzin. Tymczasem okazuje się, że są trzy pociągi dziennie w interesującym nas kierunku, ale albo godzina jest bez sensu, albo cena nas powala. Cenna wskazówka: tu każdy pociąg na tej samej trasie kosztuje inaczej, więc należy dopytać. Godziny odjazdów pociągów to ok.11,15 i 23. Ceny biletów 55-75 RON/os. Obok dworca kolejowego jest dworzec autobusowy i tam miła pani tłumaczy,że jest autobus do Kluża codziennie o 7:45 bez konieczności rezerwacji miejsc i jedzie połowę krócej niż pociąg,a bilet kosztuje 40RON/os. I to jest ostateczne rozwiązanie kwestii transportu.
Zaraz koło dworca jest pensjonat, który wygląda na czysty i nowy. Nocleg w małym pokoju z łazienka kosztuje 110 RON. Dużo, ale za to blisko dworca, więc pośpimy dłużej ;)
Zostawiamy plecaki i uderzamy do centrum. Stare miasto jest w całości wpisane na listę UNESCO i rzeczywiście wygląda bajecznie, ale zwiedzania jest tam raptem na dwie, trzy godziny. Jest też sporo turystów, również z Polski, dlatego centralny punkt starego miasta i wszystkie kawiarnie są oblegane. Znajdujemy jakiś cichy zakątek, żeby w spokoju wypić kawę, zjeść lody i zapić to wszystko winem :) Teraz czuje klimat południowego kraju. Wskakujemy na obiado-kolację do jednego z pobliskich pubów, gdzie za 16 zł zjadamy pyszną pizzę. Wracamy do pokoju naprawdę wymęczeni i padamy jak muchy.