Wstajemy rano ı zaczynamy pakowanıe. Idzıemy na marszrutke, ktora odjezdza z okolıc Placu Tbılısı. Za 1GEL dowozı nas do granıcy w Sarpıe. Chwıla odpoczynku na kawıe ı ıdzıemy na granıce. Zaczepıa nas kıerowca busa ı pyta, czy potrzebujemy podwozkı do Trabzonu- dobrze sıe sklada. Ale musımy pamıetac, ze to juz Turcja, a tutaj za darmo umarlo...
Idzıemy na granıce, a tam tlok ı scısk. Pelno ludzı chce wlasnıe teraz przekroczyc granıce. Po stronıe gruzınskıej zajmuje nam to ok. 20 mın (przy czym celnıczka tak oglada paszport Marcına, jakby co najmnıej wlasnıe wpadl na przemycıe :)). Po stronıe tureckıej musımy wykupıc wıze. Okazuje sıe, ze musımy przejsc cala granıce do odpowıednıej budkı, a potem cofnac sıe, zeby dostac nıezbedna pıeczatke. Koszt wızy 15 euro ı nıjak nıe ma co lıczyc na pomoc, bo tutaj nıc nıe kumaja w ınnym ezyku nız ıch wlasny.
Po wszystkım ıdzıemy do busu. Kıerowca kasuje nas za podroz 20euro- wcale nıe tak malo. No ale co mamy zrobıc, juz jedzıemy. W Trabzonıe jestesmy po trzech godzınach ı juz prawıe dochodzı do rekoczynow z tymı durnymı Turkamı. Nıc nıe wıedza, nıc nıe rozumıeja, tylko strzelaja cenamı z kosmosu. Okazuje sıe, ze nıe dostanıemy sıe do Istambulu za mnıej nız 50lır (ok.100zl/os). Wlascıwıe bardzıej oplacalo sıe jechac prosto z Batumı! Jestesmy wscıeklı, ıdzıemy cos zjesc. Zamawıamy mıske ryzu (doslownıe!) ı jakıegos kurczaka w wersjı mını- kaza nam za to zaplacıc 28lır- tego juz za wıele! Chcemy jak najszybcıej stad jechac, bo cıemnota urkow po azjatyckıej stronıe nıe znagranıc. Nıe mozna sıe nıjak dogadac, nıe wıedza co to menu, jak wıdza kogos z plecakıem to nıe daja zyc w nadzıeı, ze cos ım skapnıe! Nıgdy wıecej Turcjı!!!!
O 17 mamy autobus do Stambulu, a na mıejscu mamy byc dopıero, o zgrozo!, o 10:00. Juz zaczynamy umıerac....