Geoblog.pl    makieloki    Podróże    Gruzja, Armenia 2010    Eczmiadzyn i proba kradziezy
Zwiń mapę
2010
20
sie

Eczmiadzyn i proba kradziezy

 
Armenia
Armenia, Echmiadzin
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2972 km
 
Marszrutka do Eczmiadzynu odchodzi z ul. Mesropmashtoc i kosztuje 200AMD/os. Jedzie na miejsce ok. 25min.

Eczmiadzyn to taki armenski Watykan. To tutaj przebywal tworca alfabetu ormianskiego i to tutaj znajduje sie siedziba katolikosa- glowy Kosciola ormianskiego. Do zobaczenia jest niewatpliwie siedziba katolikosa i koscioly zlokalizowane w ramach parku znajdujacego sie na "posesji". Piekne, zadbane i robiace wrazenie. Trafiamy wlasnie na jakas uroczystosc w kosciele, piekne spiewy dwoch meskich chorow towarzysza modlitwom ksiezy, a wszystko to okraszone jest dzwonami i kadzidlem.

Trudno cokolwiek wiecej pisac o Eczmiadzynie. Jesli ktos chce zobaczyc, jak wyglada to miejsce, po prostu musi tam pojechac. Poza kosciolami ciezko tutaj zobaczyc cos jeszcze- to wlasnie z tych budowli slynie miasto.

Nie spedzamy tutaj duzo czasu. Wracamy autobusem typu "ogorek". Wszytsko byloby ok, gdyby nie wydarzenie na sam koniec podrozy... Jak zwykle chcielismy zaplacic kierowcy za podroz, kiedy dojechal na nasz przystanek. Marcin wstal i udal sie do kierowcy, ja za nim. W tym samym momencie jeden z pasazerow wstal i podszedl do kierowcy tak samo jak my, a drugi wpadl z zewnatrz i zaczeli sie przepychac. Nikt nie wiedzial o co chodzi, bo miejsca bylo dosc, a oni zrobili taki tlok, jakby co najmniej autobus juz odjezdzal... Zaplacilismy za podroz i wyszlismy na zewnatrz. Dwojka Ormian oddalila sie czym predzej. Dopiero wtedy Marcin powiedzial mi, ze poczul w kieszeni reke jednego z tych gosci. O probie kradziezy upewnil nas kierowca autobusu, ktory zatrabil na nas i pokazal, zebysmy sprawdzili czy wszystko mamy. Na szczescie w kieszeni, do ktorej siegnal zlodziej nic nie bylo, ale wscieklismy sie co nie miara! Juz nie bylo jak gonic zbojeckiej szajki, bo znikneli za rogiem. Troche nas to wszystko zniesmaczylo... Zwlaszcza, ze od kilku dni co kilkanascie metrow sa ustawieni na ulicach policjanci (nie wspomnielismy, ze wlasnie w Armenii przebywa Miedwiediew), a tu akurat nikogo nie bylo. No coz... Nie pozostalo nam nic innego jak kupic arbuza i wrocic do domu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 10% świata (20 państw)
Zasoby: 106 wpisów106 41 komentarzy41 320 zdjęć320 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
01.05.2014 - 24.05.2014
 
 
07.08.2013 - 21.08.2013
 
 
11.08.2010 - 29.08.2010