Geoblog.pl    makieloki    Podróże    Gruzja, Armenia 2010    Dzis sie opalamy-Jezioro Sewan (Morze Armenii)
Zwiń mapę
2010
19
sie

Dzis sie opalamy-Jezioro Sewan (Morze Armenii)

 
Armenia
Armenia, Sevan
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2863 km
 
Plan na dzisiaj to Sewan. Samo miasto mniej nas interesuje, bo raczej nic tu nie ma poza slynnym szpitalem psychiatrycznym (moze nastepnym razem bedzie to niezbedne, teraz jeszcze dajemy rade :)). Bardziej interesuje nas Jezioro Sewan, ktore zajmuje ok. 5% powierzchni kraju i zlokalizowane jest na wysokosci 2000m n.p.m. Nazywane jest jednym z trzech morz Armenii. To najwieksze jezioro Armenii zasilane jest przez 28 rzek. Woda podobno ma turkusowy kolor, wiec postanawiamy to sprawdzic.

Na dworcu autobusowym kolo naszego hostelu dowiadujemy sie, ze wlasnie stamtad odchodza marszrutki do Sewanu. Potrzebujemy wymienic troche pieniedzy, a tam zadnego kantoru. Zagaduje nas babuszka z przechowalni bagazu i wymienia nam kase. Super! Odnajdujemy wlasciwa marszrutke. Jeszcze raz pytamy, czy jedzie przez Sewan- tak, jedzie. Bilet kosztuje 1500 AMD/os. Ok. Jedziemy. Juz na poczatku drogi od slowa do slowa dowiadujemy sie, ze jest to marszrutka przelotowa i nie jedzie przez Sewan, ale moze nas dowiezc do miejsca 3km od Sewan. No trudno. Juz zaplacilismy, juz jedziemy, juz wytrzymamy. Kierowca wysadza nas na jakiejs "autostradzie", facet, ktory siedzi obok nas mowi, ze do Sewanu jest jakies 2-3km, ale do interesujacego nad Monastyru Sewanawank to tylko 1 km. Ok, tyle mozemy dojsc. Czy musze przypominac, ze jest tu 40 stopni?? Idziemy... Idziemy... Idziemy... Widac juz jezioro, ale nic poza tym, zadnej plazy. Postanawiamy zboczyc z trasy i isc w strone brzegu jeziora Jak sie okazuje, to nie jest dobry pomysl. Droga sie konczy, brzegiem isc nie mozna, bo pasie sie tam jakies 50 krow (w tym byki...). Przedzieramy sie przez jakies siatki, czyjes prywatne pola, dochodzimy do jakiegos osrodka i tutaj mowia nam, ze................... musimy wyjsc na trase i isc wzdluz. Szlag nas powoli trafia, muchy prawie nas zezarly, wyzywamy na czym swiat stoi. Ale idziemy :) Wychodzimy na autostrade i probujemy zatrzymac stopa. Przeszlismy juz jakies 3 km i nie widac zadnego monastyru!Po chwili zatrzymuje sie Arsen :) Jego stara lada dowozi nas pod sam monastyr. Oj, to nie bylo 1-3 km, a raczej 6-8km. Na uwage zasluguje fakt, ze Arsen nie jechal wcale w to miejsce, ale postanowil nas tam dowiezc. Bardzo sympatyczny facet! Po raz kolejny Ormianie nas milo zaskakuja.

Prawda jest taka, ze jestesmy juz tak wykonczeni, ze nie mamy sil zachwycac sie kolejnym kosciolem. Robimy zdjecia, pijemy hektolitry wody i idziemy na plaze, ktora jest jakies 2 min drogi od monastyru.. Plaza... Hmmm.. Byla wielkosci kilku metrow kwadratowych, bylo tam duzo ludzi, a jak sie chcialo usiasc pod zadaszeniem na lawkach, trzeba bylo placic 3500 AMD. Paranoja. Fakt ten rekompensuje to, ze woda jest naprawde fenomenalna. Czysta, turkusowa i przyjemna. Ale co z tego, jak plaza do kitu? Wytrzymujemy tam jakies 1,5h. Slonce nas dobija. Nie chce nam sie szukac innego miejsca, choc podobno sa tutaj piekne piaszczyste plaze. Idziemy cos zjesc do restauracji hotelowej zaraz obok cerkwii. Ja glodna nie jestem, ale Marcin zamawia "kebabi with mushrooms" z frytkami. Na haslo "frytki" kelner rozpoznaje w nas Polakow :) Obiad dla jednej osoby+2kawy+woda mineralna=2200AMD. Jak na restauracje hotelowa to tanio.

Gdy dochodzimy do siebie w cieniu, postanawiamy znalezc jakis transport. Oczywiscie marszrutek tutaj nie ma, same taksowki i prywatne busy. Czeka nas lapanie stopa. Ale zaczepia nas Wania- 62letni taksowkarz z Sewanu, ktory proponuje dowoz do marszrutki na 500AMD. 4,50zl to nieduzo, wiec sie zgadzamy. Warto bylo, bo to naprawde kawalek drogi jest! Marszrutka z Sewanu do Erewania kosztuje 600AMD (dlaczego wczesniej zaplacilismy 1500AMD/os?!?!?!?). Jedzie ok. godziny. W Erewaniu idziemy jeszcze cos przekasic, zrobic zakupy i wracamy do hostelu. Tam czeka nas niespodzianka, bo gospodarz przeniosl juz nasze rzeczy do zwolnionego pokoju, ktory na wyposazeniu ma prysznic, a jego powierzchnia jest wieksza niz 4m2. Ufff...

Dodatkowa niespodzianka byla jaszczurka, ktora znalazlam na swoim plecaku, gdy chcialam wyciagnac kosmetyczke. Cudownie.... Od tej pory wszystko mnie swedzi. Mimo prysznica :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 10% świata (20 państw)
Zasoby: 106 wpisów106 41 komentarzy41 320 zdjęć320 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
01.05.2014 - 24.05.2014
 
 
07.08.2013 - 21.08.2013
 
 
11.08.2010 - 29.08.2010