Prowadnica budzi nas o 6:30. Za 45min wysiadamy. Ogarniamy przedzial, jemy puree i gotowi na dalsze przygody, wychodzimy na stacji w Kijowie. Od razu udajemy si do marszrutki na lotnisko. Samolot jest o 13:30, wiec lepiej byc wczesniej. Busiki odjezdzaja spod samego dworca, ciezko nie zauwazyc, maja na szybie wielki napis: AEROPORT BORISPOL. Przejazd trwa ok. pol godziny i kosztuje 30hr/os. Szybko zbiera sie komplet pasazerow i jedziemy. Na lotnisku ludzi jak mrowkow, idziemy na kawe i tutaj czujemy sie, nie jak na Ukrainie, ale jak w Europie Zachodniej- mala kawa kosztuje 35hr. Zdzierstwo! Czekamy na odprawe....
Odprawa przebiegla dosc sprawnie. Na szczescie nikt sie nas o nic nie czepial. Zafoliowalismy plecaki zgodnie z tym, co nam radzono jeszcze w Polsce. Zreszta niemal wszyscy tak robili. Zafoliowanie i obwiazanie bagazu 25hr. To, co nas zaskoczylo, to bramki, gdzie sprawdzaja bagaz podreczny. Poza normalnymi pikaczami maja dodatkowa bramke, w ktorej trzeba stanac, podniesc rece do gory i dac sie przeskanowac. Straznik od razu wyczail, ze Marcin ma pod koszulka na szyi mini sakiewke z dokumentami. Sprytne. Jeszcze troche i nam dadza chip do d....
Ceny na bezclowce tylko w euro, wydajemy pare hrywien na kawe z automatu. Poznajemy tam starszego Ukrainca, ktory pod 20 lat mieszka w NY. Bardzo sympatyczny facet.
Samolot opoznil sie okolo pol godziny. Obiad, o ktorym tyle slyszelismy serwowany przez Aerosvit to troche ryzu, dwa kawalki kurczaka i trzy plasterki ogorka. Full wypas to to nie byl, ale zaspokoil nas na kilkadziesiat minut.