Geoblog.pl    makieloki    Podróże    Ukraina/Mołdawia/Naddniestrze    Kamieniec Podolski
Zwiń mapę
2010
26
kwi

Kamieniec Podolski

 
Ukraina
Ukraina, Kamieniec Podolski
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 659 km
 
Bus do Kamieńca jedzie około 40min. Wysiadamy na niezwykle brzydkim dworcu i udajemy się prosto do kasy, żeby dowiedzieć się o transport do Bielc (ukr. Balti) w dniu następnym. Okazuje się, że najbliższy jest dopiero jutro o 22:00. To nam nieco krzyżuje plany, ale zajmiemy się tym później. Najpierw trzeba znaleźć lokum. Za cel obieramy Stare Miasto i katedrę św. Piotra w nadziei, że ciągle proboszczem jest Polak (gdzieś doczytaliśmy się tego faktu). Wsiadamy w marszrutkę nr 1 (1,5hr/os). Dojeżdżamy pod samą katedrę i wyruszamy na poszukiwanie dobrodzieja. Znajdujemy go modlącego się w kościele. Pytamy o nocleg. Pada tylko jedno pytanie: „Małżeństwo?”. Wzrok pada na nasze dłonie- na szczęście obrączki są: „Tak, małżeństwo”. I tym samym mamy nocleg. Siostra Lena zajmująca się gośćmi każe nam wrócić ok. 18:00, bo teraz ma dużo do zrobienia w ogrodzie. Zostawiamy plecaki i przypuszczamy atak na kolejną twierdzę tego dnia. Zamek jest bardzo blisko kościoła. Piękny widok! Znacznie rozleglejsza budowla niż w Chocimiu, dużo zakamarków, w które można się zaszyć. Jako studenci pełną gębą wchodzimy za 6hr/os (normalny 12hr). Zwiedzanko, fotki .. trzeba coś zjeść. Udajemy się do pobliskiej restauracji na przekąskę w postaci mamałygi i frytek. Nie mogło zabraknąć krymskiego wina. Ale tylko odrobinę- toż to nocleg w Domu Biskupa mamy!

Po drodze oglądamy całkowicie wymarły o tej porze rynek. Marcin wyczaił informację turystyczną- idzie zapytać o inną drogę do Bielc. Informacja turystyczna w Kamieńcu to nic innego jak Cafe Moldovia, a wszelkich informacji udziela pani zza lady, która okazuje się bardzo uprzejma i niezwykle uczynna. Nawet chwali Marcina za jego znajomość języka rosyjskiego  Dzwoni do swojej córki, aby w Internecie wyszukała inne połączenie do Bielc i tym samym otrzymujemy rozkład jazdy busów z Czerniowców do Balti. Będziemy musieli się trochę cofnąć, ale nie szkodzi, zadowoleni wracamy na parafię. Jak się okazuje znaleźć siostrę Lenę to nie jest taka prosta rzecz, ale ma to swoje dobre strony- błądząc wokół parafii trafiamy pod dom Sióstr Urszulanek, który stoi w miejscu, z którego rozpościera się niesamowita panorama- polecamy! Nasz pokój okazuje się… dość ascetyczny: 4 łóżka a’la szpital i biurko pod oknem. Łazienki całkiem całkiem, najważniejsze, że z gorącą wodą. Wszystko takie… klasztorne. Jest klimat.

Ja po zasłużonej i- jak to zwykle bywa w podróży- KONIECZNEJ kąpieli zalegam z książką na mojej pryczy, a Marcin postanawia ruszyć jeszcze na Nowe Miasto. Wraca zadowolony z siebie (do czego niewątpliwie przyczyniła się dodatkowa lampka wina, którą wyczuwam w ciągu dwóch sekund-ha!), jemy jeszcze nasze nieodzowne w podróży puree i lulu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 10% świata (20 państw)
Zasoby: 106 wpisów106 41 komentarzy41 320 zdjęć320 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
01.05.2014 - 24.05.2014
 
 
07.08.2013 - 21.08.2013
 
 
11.08.2010 - 29.08.2010