Obudziliśmy się na lotnisku około godziny 4 rano.. W sam raz, żeby się ogarnąć i oddać bagaż. Samolot odlatuje w miarę punktualnie i dolatujemy nawet chwilę przed czasem. Z informacji turystycznej na lotnisku nie ma co korzystać, bo tak naprawdę to siedzą tam kolejni naganiacze. Na szczęście pomaga nam nasz przewodnik: po wyjściu trzeba kierować się w lewo i zaraz są busiki, które wiozą do dzielnicy backpackerskiej, tzw. Old Quarter. Droga trwa około 50minut(2 $/os).Po drodze do busa wskakuje gość i proponuje nam nocleg w hotelu za 15 $ w tym śniadanie. Ok. Oczywiście w hotelu okazuje się, że za śniadanie trzeba dopłacić 1 $, ale nie dajemy się wpuścić w maliny i jedzenie mamy w cenie ;) Ogarniamy się i wychodzimy coś zjeść. Nasz hotelarz proponuje nam wycieczkę jutro do Halong Bay za 59 $/os. Postanawiamy sprawdzić to jeszcze w innych miejscach. Po drodze wybieramy na dzisiejszy obiad małą, ale bardzo klimatyczną knajpkę Gecko. Niebo w gębie, a ceny śmieszne. Za obiad dla nas dwójki plus piwo dla każdego-20zł.
Znajdujemy opcję wycieczki dwudniowej po Halong Bay za 52 $. Informujemy o tym hotelarza i też schodzi z ceny. Oczywiście płyniemy najtańszą łodzią, bo można sobie również zasposorować taką za 95 $-podobno lepszą.
Nie zostaje nam nic innego, jak obejrzenie miasta. Przyznam szczerze, że po Bangkoku mam już dość molochów i mam ochotę na jakiś chillout. Halong Bay będzie dobrą okazją. Dwa dni na łodzi, jaskinie, pływanie w morzu.
Tego nam właśnie trzeba!
Ogladamy mauzoleum Ho Chi Minha, ale tylko z zewnątrz. Chcieliśmy wejść, ale otwarte jest tylko kilka razy w tygodniu. W środku znajduje się mumia przywódcy Komunistycznej Partii Wietnamu. Trafiamy na zmianę warty, więc dodatkowy spektakl gratis (chyba odbywa się co godzinę, polecamy). Co ciekawe, zaraz obok mauzoleum przykuwa naszą uwagę plakat z wizerunkiem Jana Pawła II, Lecha Wałęsy i Wiktora Zborowskiego. Kilka metrów dalej spostrzegamy tablicę- voila, oto polska ambasada. Niezła miejscówka- koło mauzoleum wietnamskiego Lenina. Chyba pamiątka po dawnym ustroju ;)
Nie byłabym sobą, gdybym zrezygnowała z wizyty w Świątyni Literatury. To miejsce powinno się znaleźć na liście pt. MUST SEE. Znajduje się w miejscu, w którym od XI wieku mieścił się pierwszy uniwersytet dedykowany Konfucjuszowi. Teraz to miejsce stanowi śliczny park w centrum miasta, gdzie można odpocząć, wyciszyć się trochę. Wejściówki można kupić za 20 000 dongów (1 $), ale warto. Trafiamy chyba na jakieś zakończenie roku szkolnego, bo wiele młodzieży i dzieci robi sobie tam zdjęcia w eleganckich strojach z dyplomami w rękach. Bardzo ładnie to wygląda.
Niedaleko Świątyni trafiamy do super kawiarni, gdzie możemy rozsiąść się na poduchach i wypić pyszny koktajl. Aż sie nie chce wychodzić. Jednak mus to mus. Idziemy do hotelu wykąpać się i znowu na miasto.
Zauważyliśmy dzisiaj w wielu częściach miasta Gecko, więc domniemamy, że to sieciówka. Postanawiamy spędzić tam też wieczór. Trafiamy do innego Gecko niż rano, ale jedzenie jest równie pyszne. I tym razem nie chce się wychodzić, ale trzeba się spakować na jutro i odpowiednio odpocząć.