We Lwowie jesteśmy około 6 rano. Od razu uderzamy na marszrutkę do Szegini (przystanek jest tuż przed głównym wejściem do lwowskiego dworca kolejowego), aby przedostać się na naszą stronę granicy. Podróż marszrutką trwa nieco ponad półtorej godziny, straszny tłok, tą linią podróżuje sporo osób handlujących na granicy. Wydajemy ostatnie hrywny i tym razem bez problemu pokonujemy kolejne przejście graniczne. Minibusem dojeżdżamy do Przemyśla, gdzie w przydworcowym barze organizujemy sobie śniadanie.