Geoblog.pl    makieloki    Podróże    Ukraina/Mołdawia/Naddniestrze    Bielce
Zwiń mapę
2010
27
kwi

Bielce

 
Mołdawia
Mołdawia, Bălţi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 817 km
 
Mołdawia przywitała nas malowniczymi widokami małych, drewnianych, kolorowych domków, aczkolwiek nie dało się nie zauważyć panującej wszędzie biedy. Na każdym podwórku studnia, która stanowi jedyne źródło wody. Wjazd do Bielc to już tylko wielkie bloki z płyty, okropne osiedla, szare i brudne. Dojeżdżamy na dworzec około godziny 19:00 i okazuje się, że wszystko jest zamknięte. Zostajemy bez pieniędzy. W portfelu tylko euro, dolary od celnika i hrywny. Wszystkie banki i kantory pozamykane, a z karty nie chcemy korzystać, dopóki nas porządnie ktoś nie zmusi. Żeby dojść do centrum, trzeba dojść do głównej drogi i iść w prawo cały czas prosto aż do dużego placu, na którym znajduje się pomnik Stefana Wielkiego. Tam decydujemy o dwóch wariantach noclegu: albo jakiś hotel (i tam na pewno uda nam się wymienić pieniądze) albo szukamy katolickiego kościoła, w którym- jak doczytaliśmy wcześniej- rządzi polski proboszcz. Wybieramy drugą opcję. Na pierwszą zawsze jest czas. Kościoła nie widać z miejsca w którym stoimy. Ludzie reagują na hasło „kościół katolicki” i wskazują nam drogę- jest po lewej stronie parku, który stanowi jedną z granic placu, na którym stoimy. Okazuje się, że ksiądz prowadzi jakieś spotkanie i mamy na niego czekać. Ciągle nie wiemy, czy jest to Polak, ale nie mamy nic do stracenia. Jednak przed wejściem na plebanię widzimy auto z polskimi rejestracjami, w dodatku z Żor, więc chyba nie będzie źle. Po około godzinie przychodzi i przedstawia się jako ks. Jacek. To nasz, a jakże! :) Informuje, że niestety nie ma warunków na parafii, by nas przenocować, ale na pewno coś wymyśli, tylko musimy jeszcze poczekać. I jakby deja vu pojawia się pytanie „Jesteście małżeństwem?” :) Czekamy. Za chwilę ks. Jacek wraca z jeszcze dwoma księżmi. Wszyscy to Polacy! Ks. Jacek jest proboszczem, ks. Darek wikariuszem, a ks. Krzysiek jest wikarym w Kiszyniowie (do którego chcemy jechać jutro!), ale przyjechał w odwiedziny- to do niego należy auto przed wejściem. Ks. Jacek pyta nas, do kogo się modlimy, że nas przywiódł szczęśliwie tak daleko :) Oj, aż by się zdziwił! W każdym razie ugoszczono nas pysznym żurkiem i pizzą przygotowanymi przez ks. Darka. Nocleg mieliśmy zapewniony u sióstr zakonnych. Z trzech mieszkających w Bielcach sióstr jedna to Polka (s. Dorota), druga Filipinka ( s. Marianna) i trzecia z Madagaskaru (s. Malina). Wszystkie pochodzą z włoskiego zakonu. Zabierają nas do swojej miejscówki- to dom na obrzeżach miasta, który kiedyś, zanim zbudowano kościół, stanowił plebanię. Teraz jest tam przedszkole. Siostry przygotowują nam pokój (jest razem z łazienką! Ach!) i zapraszają na gorącą herbatę i ciasto. Dość długo rozmawiamy. Nie możemy uwierzyć w nasze szczęście. Zwłaszcza, iż ks. Darek zaproponował, że potowarzyszy nam jutro w zwiedzaniu miasta (jest historykiem), a ks. Krzysiek, gdy dowiedział się ze Śląska tak się ucieszył, że zaproponował podwózkę do Kiszyniowa. To był naprawdę udany dzień!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 10% świata (20 państw)
Zasoby: 106 wpisów106 41 komentarzy41 320 zdjęć320 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
01.05.2014 - 24.05.2014
 
 
07.08.2013 - 21.08.2013
 
 
11.08.2010 - 29.08.2010